czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział X



              https://www.youtube.com/watch?v=vmWUUPl8DD4
!!! włączcie do rozdziału !!!
         
             -Witaj. Zapewne nie pamiętasz mnie.
-Przykro mi, ale nie.
-Nic nie szkodzi. Nathanielu, zaczynamy?
-Co?- Spytałam.
-Chcesz odzyskać wspomnienia, wszystkie?
-Co mam robić?
-Ty nic.- Nat porozsuwał meble po kątach, Gabriela ustawiła okrąg z białych świec, narysowała kredą jakieś dziwne wzory, a ja stanęłam w jego środku. Włoski na karku stanęły mi dęba, gdy oczy czarownicy zaszły mgłą, a usta zaczęły wypowiadać słowa w nie znanym mi języku. Nagle wszystkie świece oraz wzory zaczęły płonąć. Poczułam gorąco na skórze. Po chwili nie znajdowałam się już w pokoju pierwotnego, lecz w powozie, a obok mnie siedziała Margaret, chwilę później stałam w starej rezydencji. Mignęła mi też dwa razy twarz Alexa. Co sekundę obrazy zmieniały się, a ja razem z nimi swoje położenie. Niespodziewanie wszystko ustało, znowu byłam w gabinecie Nata, nic już nie płonęło, a wspomnienia są na swoim miejscu. Upadłam na kolana, oszołomiona taką ilością… informacji.
-Ja… pamiętam… każdy szczegół.- Wyszeptałam. To takie dziwne uczucie, jak bym posiadała jeszcze jedne wspomnienia, kogoś innego, jak bym miała jeszcze jedno życie w głowie.- Teraz cię pamiętam, byłaś przyjaciółką Margaret.
-I twoją niańką, gdy byłaś młodsza.- Uśmiechnęłam się słabo.- Pozwól, że zrobię dla ciebie jeszcze jedno, rzucę na ciebie czar, abyś mogła wychodzić na słońce.- Kiwnęłam głową na znak zgody, a ona dotknęła mojej głowy i wypowiedziała zdanie po którym oderwała rękę ode mnie.- Już.
-Dziękuję. Mam u ciebie dług wdzięczności.
-Zejdź na razie na dół, później odwiozę cię do domu jeśli chcesz.- Powiedział Nathaniel.
-Okej.- Tak jak powiedział wróciłam na parter i skierowałam swoje kroki w stronę salonu, który tak na marginesie jest ogromy. Usiadłam na kanapie obok Colina. Chwilę milczeliśmy zanim chłopka poderwał się i przerwał ciszę:
-Chodź pokażę ci pewne miejsce.
-Nie mam teraz ochoty.
-Nie marudź tylko rusz swoje cztery litery.- Nakazał, pokazałam mu w odpowiedzi język. Zaśmiał się i pociągnął mnie z łatwością za rękę. Mimo oporów po paru minutach siedzieliśmy w samochodzie. Jechaliśmy drogą numer 59 przez jakieś piętnaście, dwadzieścia minut, aż w końcu zatrzymaliśmy się. Niechętnie wysiadłam. Stałam tak chwilę i wpatrywałam w niebo. Na moją twarz padły ciepłe promienie słońca, które w końcu nie wywoływały mdłości.- Jeszcze tylko kawałek na pieszo i będziemy na miejscu. Uwierz mi spodoba ci się.- Ruszyłam za nim, przeszliśmy kilkaset metrów gęstym lasem i znaleźli się na pięknej polanie porośniętej makami. Na jej przeciwległej stronie znajduje się wzniesienie, na szczycie którego tworzy się wodospad, a u jego podnóża małe jeziorko, po którym beztrosko pływają kaczki.
-Miałeś rację, przepięknie tu.- Usiedliśmy na grubym pniu zwalonego drzewa. Ja błądzę myślami zastanawiając się gdzie jest Alexs, co robi, czy jest sam, a mój towarzysz puszcza kaczki kamieniami.
-Jak się czujesz po czary mary Gabrieli?
-W końcu wszystko prawie jest na swoim miejscu.
-Prawie?
-Czegoś brakuje mi obok mnie.
-Czegoś? A może kogoś? Wiesz, tak to już jest, gdy TEN ktoś odchodzi to zaczynamy sobie uświadamiać ile tak naprawdę dla nas znaczył.-  Spojrzałam na niego. Do oczu napłynęły mi łzy, które po chwili spływały po moich policzkach.
-Brakuje mi go, tak strasznie mi go brakuje. Czuję taką pustkę.- Wyłkałam jednocześnie wtulając się w jego ramię.
-Dlaczego, więc odszedł?
-Bo go zraniłam. Zachowałam się jak podła idiotka, nie dziwi mnie jego zachowanie.
-Szszsz, jeszcze się zobaczycie.
-Oby.- Siedzieliśmy tak do wieczora, ja wylewająca z siebie wszystkie smutki, a on cierpliwie mnie słuchając. Gdy zrobiło się naprawdę późno odwiózł mnie do domu. Odprowadził mnie pod same drzwi.- Nie martw się nie przebije się kołkiem. Dzięki za wszystko.
-Zawsze do usług.
-Dobranoc.
-Dobranoc Alice. Magicznych snów.- Uśmiechnęłam się i zniknęłam za drzwiami. Poszłam do swojego pokoju. Ściągnęłam z siebie ubranie, pozostawiając tylko bieliznę. Już miałam iść do łazienki, gdy w salonie usłyszałam dźwięk zbijanego szkła. W wampirzym tempie znalazłam się w nim. Nikogo nie ma. Nagle poczułam ukłucie na ramieniu, po którym nastąpiło pieczenie, które szybko rozprzestrzeniało się po całym ciele niosąc potworny ból. Syknęłam, wszystkie siły opuściły mnie niespodziewanie. Upadłam na drewnianą podłogę salonu. Ostatnie co widziałam to zbliżające się czarne buty. Straciłam przytomność i dobrze bo ten piekący ból jest nie do wytrzymania. Mam cichą nadzieję, że to nie te spaczone wilkołaki ze wścieklizną. 

+++++++++
Hejka wszystkim :)
Przepraszam, że taki króciutki tym razem wyszedł, ale trzeba dozować akcję ;D 
ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ ANGEL MADAME. DZIĘKI CI ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE, I ŻE W OGÓLE CZYTASZ MOJE WYPOCINKI ! ;* 
Dziękuję również wszystkim innym bo jesteście cudowni <3
Miłego czytania i komentowania ;) Pozdrawiam i do napisania ;* 

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział IX



           Obudziłam się wtulona w ramiona Alexa. Oczy pozostawiłam zasłonięte powiekami. Jego klatka piersiowa unosiła się regularnie w dół i w górę, serce wybija miarowy, spokojny rytm. Otworzyłam oczy, w pokoju panuje półmrok. Uniosłam jak najdelikatniej głowę do góry by spojrzeć na jego twarz, na której po chwili pojawił się uśmiech.
-Dzień dobry.- Wyszeptałam. Uśmiech na twarzy wampira poszerzył się.
-Witaj.- Odwrócił się przodem do mnie ogarniając mi z policzka niesforny kosmyk włosów. Zaczął gładzić mnie po twarzy.- Wyspałaś się?
-Nie bardzo. Miałam intensywną noc.- Spojrzałam w jego turkusowe oczy*, były nieobecne.-Co to za wzrok?
-Jaki wzrok?- Jego oczy wędrowały za dłonią, ale nadal były nieobecne.
-Ten wzrok.
-Jestem szczęśliwy.- Złożył na moich ustach pocałunek, jednocześnie gładząc moje ciało ręką. Niechętnie oderwałam się od niego. Usiadłam na skraju łóżka i założyłam czarną koszulę Alexandra. Chciałam wstać, ale złapał mnie za nadgarstek.- Dokąd to?- Wymruczał.
-Coś zjeść.- Uwolniłam rękę z uścisku i ruszyłam do kuchni. Zaczęłam szperać w lodówce w poszukiwaniu woreczka z krwią, gdy nagle poczułam Alexa za sobą. Wiem, że teraz czeka nas poważna rozmowa, której szczerze mówiąc cholernie się boję. Niepewnie odwróciłam się. Stoi już całkowicie ubrany, włosy pozostawił w nieładzie. Przeszywa mnie wzrokiem tak intensywnym iż mam wrażenie, że wyczyta ze mnie wszystko jak z otwartej księgi.
-Musimy porozmawiać.
-Wiem.- Pokiwałam głową. Zamknęłam lodówkę i poszliśmy do salonu. Usiadłam na skórzanej kanapie, a Alex dołączył do mnie ze szklanką burbona. Nie patrzyłam się na niego, ale na swoje bose stopy. Nie mam odwagi by spojrzeć mu w oczy. Sama nie wiem dlaczego poszłam z nim do łóżka. Nie powinnam tego robić, obojętnie jak mocno by ze mną flirtował i jak dużo alkoholu miałam w żyłach. Chociaż teraz dziwnie się czuję, tak jak bym była do niego przywiązana, jak byśmy mogli wiedzieć o sobie wszystko, czuć to samo.
-Czy przespałaś się ze mną dla tego, że byłaś pijana?- Boże jego oczy, pełne nadziei. Chciałam mu powiedzieć, ale słowa utknęły mi w gardle.- Tak, czy nie?!- Wstał gwałtownie. Łzy napłynęły mi do oczu.
-Nie do końca, to był impuls, chwila nieuwagi...
-Nieuwagi! W co ty grasz?!- Rzucił szklankę do kominka, która rozbiła się z hukiem.
-W nic, przyrzekam! Czuję coś do ciebie, okej? Ale nie wiem co to jest!
-Nie wiesz? To ja ci powiem, jesteś taka sama jak twoja matka! Jesteś taką samą nic nie wartą szmatą!- Wstałam chciałam do niego podejść, ale nie pozwolił mi.- Taki był twój plan uwieść, przelecieć, zostawić?! Brawo, udało ci się!- Zaczął wrzeszczeć.
-Przestań.-Wyłkałam.
-Ja mam przestać? To ty lepiej się ogarnij…
-Wiesz teraz jak to jest gdy ktoś się kimś bawi, wykorzystuje.- Zgromił mnie wzrokiem.- Nie chciałam tego powiedzieć.
-Dla twojej wiadomości wyjeżdżam. Nie dzwoń, nie pisz, nie szukaj.- Wysyczał i zaczął iść w stronę drzwi, złapałam go za rękę.
-Proszę, nie zostawiaj mnie samej.- Na jego twarzy widniała już stara maska, wyszarpał rękę i wyszedł.- Alex...- Osunęłam się po ścianie, łzy zaczęły ze mnie wypływać, tworząc dwa wodospady. Co ja narobiłam, jestem do niczego! Skrzywdziłam go, nigdy mi nie wybaczy. Powlekłam się do swojej sypialni, ubrałam się i poszłam do jego pokoju gdzie jeszcze chwilę temu leżeliśmy szczęśliwie wtuleni w siebie. Położyłam się w łóżku, wtulając głowę w poduszkę, która jest przesiąknięta jego perfumami. Łzy na nowo popłynęły ze mnie.
Nagle ktoś zapukał do drzwi wejściowych. Otarłam mokrą twarz i zbiegłam na dół. Otworzyłam drzwi. Za nimi stoi wysoki, umięśniony szatyn o złotozielonych oczach.
-Alice Zendo?- Spojrzałam na niego podejrzliwie.
-Tak.- Uśmiechnął się szeroko i szczerze.
-Musisz pójść ze mną.
-Nic nie muszę.- Warknęłam.
-Spokojnie, przysyła mnie twój ojciec.- Przez chwilę gapiłam się na niego jak idiotka.
-Jaki ojciec?- Parsknął śmiechem, na co ja posłałam mu mordercze spojrzenie.
-Nathaniel.
-Aha. Kim ty jesteś?
-Em… Wilkołakiem.- Syknęłam i przycisnęłam go za szyję do ściany.- Nie zapominaj, że twój ojciec też nim jest. Można powiedzieć, że jestem jego prawą ręką, muszę cie do niego zabrać. On chce się z tobą spotkać w cztery oczy.
-Przepraszam.
-Przeprosiny przyjęte, a teraz chodź ze mną.
-Okej.- Zamknęłam dom i wsiadłam do samochodu chłopaka. Po piętnastu minutach cisza zaczęła mi tak ciążyć, że musiałam się odezwać.- Jak się nazywasz?
-Colin Cane.
-Mojemu ojczulkowi chyba nie zależy, aż tak bardzo na moim bezpieczeństwie. Wysłał tylko jednego wilkołaka.
-Spójrz we wsteczne lusterko. Co widzisz?
-Czarny samochód.
-A przed nami?
-Czarny samochód. I co z tego?
-W każdym z nich siedzi jeszcze pięć innych, zaufanych wilkołaków. Ja jestem szósty.
-Aaa. Normalnie nie jestem taka upierdliwa, po prostu mam bardzo zły dzień.- Spojrzał na mnie swoimi błyszczącymi oczami. Jest w nich coś dzikiego, zwierzęcego.
-Co się stało?
-Zawsze chcesz tak wszystko wiedzieć?
-To normalne w sforze.
-Sforze?
-No tak, automatycznie dołączysz do swojego ojca, gdy nadejdzie pierwsza przemiana.
-Nie mam zamiaru, wolę być wampirem. Nie chcę zmieniać się w bestie porośniętą futrem, do tego śliniącą się.- Parsknął.
-Nie ślinimy się i nie jesteśmy żądnymi krwi bestiami. Ten tytuł przypisuje się raczej wampirom.- Skrzywiłam się. Zaczęłam mu się ukradkiem przyglądać, coś na jego widok szeptało mi, że jestem bezpieczna. Może to ta stadna więź? Mam to aktualnie gdzieś. Westchnęłam i spojrzałam przez okno. Zamknęłam oczy, pod powiekami wyskoczyły mi wspólne chwile spędzone z Alexem. Poczułam prąd, który przeszywa mnie zakaż dym razem gdy się dotkniemy. Na nowo wszystko czułam, ukłucie jego zimnych kłów, dotknęłam miejsce w które mnie ugryzł. Oczy ponownie mnie zapiekły.
-Już jesteśmy.- Samochód zatrzymał się przed wielką białą willą. Tatulek nie próżnuje. Wysiedliśmy z auta i poszliśmy w kierunku drzwi, a za nami dziesięć pozostałych wilków. Colin otworzył je i póścił mnie przodem, moim oczom ukazało się bogato urządzone wnętrze willi. Szczęka mi opadła. Drewniane i skórzane meble pięknie łączyły się z kryształowymi żyrandolami i jasnymi ścianami. Po chwili moje zachwycanie się przerwał męski głos.
-Nic się nie zmieniłaś.- Przeniosłam wzrok na wysokiego, również umięśnionego blondyna o takich samych oczach co ja z lekkim zarostem. To on, ten który mnie począł.
-Tego bym nie powiedziała, ale miło mi cię poznać.
-Colin przygotuj coś do jedzenia dla naszego gościa.- Zapomniałam, nic nie jadłam. Na samą myśl o krwi coś zakuło moje dziąsła. Zacisnęłam mocniej szczęki i powstrzymałam chęć rzucenia się na któregoś z ciepłokrwistych.
-Dziękuję. Chciałeś mnie widzieć?
-Chodźmy do mojego biura.- Poszłam za mężczyzną, weszliśmy do przestronnego, bogato umeblowanego pomieszczenia. Po jakiejś minucie zjawił się Colin ze szklanką pełną życiodajnego płynu.- Nie krępuj się. Doszły mnie słuchy, że Margaret cię odwiedziła.
-Tak, ale nie rzuciłyśmy się sobie w ramiona.- Zaśmiał się.
-Domyślam się. I co ty na to?
-Co ja na to mogę poradzić? Z dnia nadzień muszę zacząć wierzyć w coś co do tej pory uznawałam za fikcję. A jeśli chodzi o sprawę z czarną listą wilkołaków, które chcą za wszelką cenę mnie zabić, to dzięki za pamięć, ale radzę sobie.
-Na razie zostaniesz u mnie.
-Nie ma mowy, nie będę siedzieć w czterech ścianach tylko i wyłącznie dla tego, że jakieś stuknięte kundle chcą mnie porwać i złożyć w ofierze. Poradzę sobie.
-Czyżby? Słyszałem, że jeden z twoich wampirzych ochroniarzy zmył się.
-Dobrze słyszałeś, ale nie dla tego, że się przestraszył.
-Och, miłostki młodych.
-Zamknij się.
-Może przekona cię to.- Klasnął w dłonie, a do środka weszła niska, szczupła mulatka o brązowych włosach.- Alice, to jest Gabriela.- Wyobrażałam ją sobie trochę inaczej, ale to oznacza, że mogę odzyskać wspomnienia.

++++++++
*Ma inny kolor oczu, bo nie chcę żeby mój główny bohater wyglądał identyko jak Damon. 

Mam nadzieję, zę się podoba, może jeszczę go poprawię bo pisany na szybko. 
Sorka, że od razu nie poinformowałam was o NN, ale nie mam czasu! 
Pozdrawiam i do napisania.

sobota, 26 stycznia 2013

Liebster Award !

W wielką radością informuję, że zostałam nominowana przez Agatę z bloga http://just-love-me-4ever.bloog.pl  do Liebster Award. Jest to nominacja otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest ona przyznawana blogom mniejszej ilości obserwujących, dając możliwość rozpowszechnienia. Po otrzymaniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby , która cię nominowała. Następnie nominujesz 11 (nie można jednak nominować osoby która nominowała ciebie) oraz zadajesz im 11 pytań. 
Jeśli ktoś jeszcze mnie nominował to odpowiem w komentarzach, ale Agata chyba była pierwsza więc odp na jej pytania tu w poście :)

Pytania na, które odpowiadam Agacie:

1. Bloga prowadzę od 10 grudnia 2010 roku.
2. Wolę Damon'a ponieważ jest bardziej barwną postacią, jest mroczny, a zarazem bardzo ludzki ;).
3. Hmm, ogólnie to nikt, raczej sama. Przyszedł pomysł i postanowiłam go wykorzystać na blogu.
4. Ulubiony serial to "Pamiętniki Wampirów", a co do filmu to sama nie wiem.
5. Ukochana książka to oczywiście "Pamiętniki Wampirów", ale do "Fantoma", ponieważ od tej części pisze kto inny i jest parę błędów i nieścisłości i jest naciągana, ale i tak je czytam. I również uwielbiam "Świat Nocy".
6. Florence and The Machine "Never Let Me Go".
7. Bardzo lubię postać Klausa i nie tylko z powodu, że gra go przystojny Joseph Morgan ;D Jest zły, ale ma swoją  piękną jasną stronę i za to go lubię. Ah i bym zapomniała ten akcent mmmm. 
8. Mam 15 lat, w kwietniu skończę 16.
9. U Damon'a (bądź Iana) w domu ;P (Lubie miasto w którym mieszkam).
10. Lubię to, że stara się pomóc innym i że poświęca się dla brata, że odkryła dobrego Damon'a na nowo, chociaż lubię gdy jest zły. Ogólnie to nie jest to postać którą jakoś wyjątkowo lubię. Nie podoba mi się to, że ewidentnie bawi się braćmi, robi z siebie męczennice i jest naiwna. 
11. Pamiętniki oglądam od dwóch, dwóch i pół roku. Dowiedziałam się o nich  od koleżanki z klasy.

Nominuję blogi:

http://pamietnikdamona.blogspot.com
http://porywy-serca.blogspot.com/
http://forbidden-looove.blogspot.com/
http://w-czasie-pelni-ksiezyca.blogspot.com/
http://inthatwayiunderstoodhimandilovedhim.blogspot.com/
http://it-is-our-time-tvd.blogspot.com/
http://you-will-be-mine-again.blogspot.com/
http://klaus-caroline.blogspot.com/
http://zycie-oczami-wampira.blogspot.com/
http://tanecznamilosc.blogspot.com/
http://czerwona-pelnia.blogspot.com/

Moje pytania:

1. Skąd pomysł na bloga?
2. Jak długo już prowadzisz bloga?
3. Czy przeczytałeś/aś książkę "Pamiętniki Wampirów"?
4. Który sezon PW lubisz najbardziej?
5. Kto namówił cię do publikowania swojego opowiadania na blogu?
6. Ile masz lat?
7. Jeśli miałbyś/miałabyś wybór kim wolała/wolał byś być: wampirem, wilkołakiem, hybrydą, czarownicą?
8. Znasz jakiś inny serial/film o wampirach itp. oprócz Pamiętników i Zmierzchu?
9. Twoja ulubiona piosenka?
10. Twoja ulubiona książka?
11. Ulubiona postać w Moim opowiadaniu?

+++++
Pozdrawiam ;* 


niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział VIII



          "Jakże mi duszę moją trzymać, by
o twoją nie trącała? Jakże mnie
do innych rzeczy wznieść ją poprzez ciebie?
Ach, chciałbym ją utopić w mrok i w łzy,
przy zagubionym czymś na dnie,
i w obcym cichym cieniu, co przetanie
drżeć, kiedy twoje głębie drżą nieznanie.
Lecz wszystko, co nas, mnie i ciebie, trąca
ujmuje nas, jak smyczka ciągłość drżąca,
która z dwóch strun dobywa jeden głos.
Na jaki my instrument naciągnięci?
I przez jakiego grajka dłoń zaklęci?
O, słodki los."

R.M. Rilke "Poezje - Pieśń Miłości"

           Kiedy nie miałam już czym płakać, usnęłam. Obudziłam się wczesnym rankiem. Za oknem nie było widać słońca, pada deszcz. Z ociąganiem wstałam i wykonałam rutynowe zabiegi pielęgnacyjne. Wyszłam z łazienki w ręczniku. Na fotelu zauważyłam parę błękitnych jeansów, czarną bokserkę i sweter w tym samym odcieniu, na podłodze stały czarne botki. Szybko wskoczyłam w ubrania. Na biurku leży pudełko. Wzięłam je w dłonie i otworzyłam. W środku znajduje się czarny telefon i karteczka.

Sądzę, że przyda ci się taki drobiazg. Zapisałam ci już swój numer i Alexa. Mam nadzieję, że się podoba.
E.
Nowy nabytek schowałam do kieszeni i wyszłam z pokoju. Jak zwykle w domu nikogo nie ma. Westchnęłam, nagle poczułam wibrację komórki. Na ekranie wyświetliło się nieznany. Odebrałam.
-Alice to ty?!- Zamarłam słysząc głos Kat. Nie wiedziałam co odpowiedzieć i czy w ogóle odpowiadać. Skąd ona zna ten numer i w ogóle skąd wie, że żyję?- Al, wiem że tam jesteś! Spotkajmy się w Crand Caffe, tak to jest w Fells – Crand. Wyjaśnię ci wszystko na miejscu! Ok to za piętnaście minut bądź.- Rozłączyła się. Jeszcze przez długą chwilę nie mogłam otrząsnąć się z szoku, gdy w końcu to nastąpiło niechętnie wyszłam z domu. W kilka minut byłam na miejscu. Zatrzymałam się przy dużym oknie. Błagam niech to będzie sen! Zajrzałam przez nie do środka. Choler! Siedzi tam, ale nie sama. Towarzyszy jej dobrze zbudowany szatyn, oby tylko nie wampir. Gdy dziewczyna mnie zauważyła, zaczęła energicznie machać ręką. Otworzyłam drzwi po czym rozległ się dźwięk dzwoneczków. Do nosa doleciał mi zapach kawy. Podeszłam do Kat oraz jej znajomego i przysiadłam się. Po chwili moja przyjaciółka była uwieszona na mojej szyi.
-Jejku! Tak się cieszę, że cię widzę!
-Ja też się cieszę.
-Czemu nie wróciłaś do nas? Wszyscy są strasznie smutni, no może poza Dylanem. Tego to coś opętało. Cały czas nawija żebyśmy skończyli z żałobą, że to ci życia nie przywróci i tak dalej.- Od razu przypomniał mi się moment, w którym Alexander wmawia mu, iż będzie szczęśliwy i pogodzi się z moim odejściem.- A tak na marginesie, poznajcie się Carter to jest Alice, Alice to jest Carter mój chłopak i wampir.- To ostatnie powiedziała tak cicho, że tylko wrażliwy słuch wampira bądź wilkołaka mógł je wyłapać. Spojrzałam na chłopaka, biła od niego siła, pewność siebie i jakaś mądrość.
-Kat nie wróciłam i nigdy nie wrócę, ponieważ jestem wampirem. Wszyscy myślą, że nie żyję, był pogrzeb, a teraz tak nagle mam sobie wrócić i oznajmić : Hej, żyję ponieważ mój nowy znajomy zmienił mnie w wampira. Nie patrzcie tak na mnie, one naprawdę istnieją i cała reszta również.  Przepraszam, że nie zadzwoniłam. Mam nadzieję, że tęskniliście!- Kat lekko się skrzywiła.- Skąd wiesz, że jednak żyję?
-Carter mi pomógł.
-Aha.- Powiedziałam kwaśno.- Nie możesz nikomu powiedzieć.
-Nie powiem.
-No to jak zaspokoiłaś swoją ciekawość, idźcie.
-Możemy spędzić ze sobą troszkę czasu?- Omówiłam sama ze sobą wszystkie za i przeciw.
-Dobra.- Carter stwierdził, że nie chce nam przeszkadzać, więc gdzieś się ulotnił, a my przeniosłyśmy swoje tyłki do baru. Siedziałyśmy w nim do wieczora, grając w bilard, pijąc, podrywając kelnera, rozmawiając. Po lekko wstawioną Kat podjechał jej chłopak. Boże, czy wszystkie wampiry muszą mieć takie wypasione bryki?! Gdy ona się usadowiła na siedzeniu pasażera, ja poprosiłam na słówko Cartera. Zmierzyłam go wzrokiem.
-Co jest?- Zmrużyłam oczy w małe szparki i zaczęłam mówić.
-Jeśli spadnie jej choćby włos z głowy własnoręcznie cię zabiję. Trzymaj lepiej zęby przy sobie.
-Nigdy nie było, nie jest i nie będzie moim zamiarem trzymanie jej wyłącznie dla krwi.
-Obyś nie kłamał. Opiekuj się nią. Cześć.
-Żegnaj.- Stałam na chodniku przed barem, w którym wrzało i pad szyłam na oddalający się samochód. To było nasze ostatnie spotkanie. Westchnęłam i powolnym krokiem ruszyłam w stronę posiadłości. Po kilkunastu minutach stałam pod drzwiami. Z wnętrza dochodziły mnie dźwięki głośnej muzyki,  kobiece śmiechy i głos Alexa. Coś jest nie tak. Pośpiesznie weszłam do środka. Po sekundzie stałam oszołomiona w salonie. Na pianinie tańczył w połowie nagi, zakrwawiony wampir, a wokoło niego sześć kobiet. Z każdej spływała ciurkiem krew. Przeniosłam wzrok na kanapę, na której leżały martwe ciała jeszcze trzech blondynek. W wt podeszłam do radia i zgasiłam lecącą muzykę. Wzrok wszystkich powędrował jednocześnie na mnie. Wściekłoś zaczęła we mnie narastać w tempie ekspresowym. Po kolei kazałam każdej kobiecie opuścić to miejsce i zapomnieć o wszystkim. Ciała pozostałej trójki zaniosłam na razie do piwnicy. Gdy wróciłam w salonie nikogo już nie było. Opadłam na kanapę. Coś twardego wbijało mi się w plecy. Wyciągnęłam to zza siebie, jest to prawie pełna butelka whisky. Odkręciłam nakrętkę, w końcu musze jakoś uspokoić rozbujane nerwy. Po kilkunastu sporych łykach opróżniłam butelkę. Teraz jestem na tyle opanowana, żeby iść do pokoju Auditora. W wampirzym tempie znalazłam się pod nim. Otworzyłam drewniane drzwi, ale gdy tylko zobaczyłam Alexa, spokój zniknął.
-Co ty wyprawiasz?!- Wrzasnęłam.
-Aktualnie kładę się do łóżka. Chcesz dołączyć?- Uniósł jedną brew. Podeszłam do niego, śmierdzi alkoholem.
-Jesteś pijany!
-Tylko odrobinkę. A jeśli nos mnie nie myli to ty też.- Nie wytrzymałam i strzeliłam mu w twarz. W sekundę znalazłam się pod ścianą, dodatkowo przyciskana jego ciałem. Poczułam zapach jego perfum zmieszany z zapachem trunku.
-Zrób to jeszcze raz, a…
WŁĄCZCIE SOBIE TĄ PIOSENKĘ OD TEGO MOMENTU, ALE od 1.30 min i słuchajcie maks do 2.40 min https://www.youtube.com/watch?v=8IKx36i6P1U
-A co?- Powiedziałam uwodzicielsko. Wpił się w moje wargi, ale ten pocałunek nie jest delikatny, niepewny. Wręcz przeciwnie, pewny, brutalny, spragniony. Nasze języki tańczyły dziki taniec, ręce błądziły. Jednym mocnym ruchem zdarł ze mnie ubranie i w samej bieliźnie popchnął na łóżko. Błyskawicznie znalazł się na de mną. Odpięłam pasek od jego spodni, ściągnęłam z niego spodnie i bieliznę. Nie był mi dłużny. Co chwila zamieniamy się miejscami. Podniecenie włada teraz moim ciałem. W pewnym momencie wgryzłam się w jego bark. Jękną, podstawiłam mu swoją rękę. Zaczęliśmy wymieniać się krwią, co jakiś czas odrywając się od siebie. Większej ekstazy w tym momencie nie mogę sobie wyobrazić. Do moich uszu co jakiś czas dochodzą krzyk i jęki jego jak i moje. Ta noc będzie najdłuższą i najbrutalniejszą nocą jaką kiedykolwiek spędziłam...

++++++++++++++++

Ta dam, dam, dam ! I oto jest :D Boże strasznie mi się podoba, jestem z niego bardzo zadowolona! Sorka za skromność. Mam nadzieję, że i wam się podoba :) ;D

ROZDZIAŁ DEDYKUJE WSZYSTKIM, KTÓRZY TU ZAGLĄDAJĄ ! DZIĘKI KOCHANI ;* 

Pozdrawiam i do napisania ;*

środa, 9 stycznia 2013

Rozdział VII

INFORMACJA:
W poście "Bohaterowie" wprowadziłam pewne zmiany. Zachęcam żebyście obejrzeli sobie bohaterów jeszcze raz (są tam nowi).
I jak wgl wam podoba się nowy wygląd bloga? I nowy nagłówek?

++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

                Stoję właśnie na środku salonu, wraz z Alice gapiąc się tępo na Margaret, która z nikąd pojawiła się w moim domu. Minęło dwieście lat odkąd ją ostatni raz widziałem. Nic się nie zmieniła, w jej oczach nadal czaiły się złowieszcze chochliki, usta układały się w cyniczny uśmiech, który tak często pojawia się i na mojej twarzy. Panują w mnie sprzeczne uczucia, wywołane jej widokiem. Z jednej strony cieszę się, że spotkałem po latach osobę, która kiedyś była mi bardzo bliska, a z drugiej mam ochotę przebić ją kołkiem, za to co zrobiła mi i Eileen. Przeniosła wzrok ze mnie na Al. Jej rysy na chwilę złagodniały.
-Musiałam się wam ujawnić, bo ty kochany Alexandrze zacząłeś wzbudzać zbyt duże zainteresowanie moją osobą.- Mówiła podchodząc bliżej do najprawdopodobniej swojej córki.- Tak dawno cię widziałam.- Szepnęła. Spojrzałem na dziewczynę, miała nie obecny wzrok. Najwidoczniej próbowała przypomnieć sobie coś, co było by związane z Margaret. Po chwili znowu zauważyłem w niej życie.
-Jesteś moją matką?- Zapytała prosto z mostu Alice.
-Czeka nas długa rozmowa.
-No więc zaczynaj swoje kolejne przedstawienie.- Mruknąłem.
-W cztery oczy.
-Nie ma mowy! Jeszcze nawciskasz dziewczynie jakichś głupot.
-Ona to nie ty. Jest jedynym powodem mojej egzystencji.- Prychnąłem.
-Alex, zostaw nas. Proszę.- Rzuciłem gniewne spojrzenie Margaret i wyszedłem udając się do swojego pokoju.

                Jestem bardzo zaskoczona wizytą Margaret. Nie spodziewałam się, że nastąpi tak szybko, a teraz siedzę z nią pod jednym dachem, w jednym salonie. Wysyła tyle sprzecznych odczuć, że aż mnie to przytłacza. Kobieta nabrała powietrza i zaczęła mówić.
-Wiedziałam, że pewnego dnia staniesz się wampirzycą, ale mimo to w duchu modliłam się, aby to nigdy nie nastąpiło. To dla ciebie większe przekleństwo niż spadek po ojcu.- Nie rozumiałam jej słów, więc spojrzałam na nią pytająco. Westchnęła.- Może zacznę od początku. Pochodzimy z Hiszpanii, z Walencji, a twój prawdziwy ojciec z Saragossy. Ja urodziłam się w 1393 roku, mam sześćset dwadzieścia lat. Twój ojczulek jest jeszcze starszy, ma tysiąc dwadzieścia sześć lat. Przejdźmy najpierw do twojego ojca. Jest ona pierwszym wilkołakiem stąpającym po tej planecie. Po nim odziedziczyłaś gen wilkołaka, oczywiście nie zdążył się on ujawnić. Poznaliśmy się kiedy miałam osiemnaście lat, zakochaliśmy w sobie i jak miałam dwadzieścia lat pojawiłaś się ty. Twój…
-Jak się nazywa?
-Natanael Arguello. Teraz używa Nathaniel. Powracając do sprawy. Twój ojciec bardzo się przestraszył, ponieważ wiele wilkołaków chce pozbyć się swojej klątwy. Do tego potrzebna jest między innymi krew potomka pierwotnego, dodatkowo potomek musi zostać hybrydą, co nie jest dużym problemem.- Tu znacząco spojrzała na mnie. Moje oczy osiągnęły teraz kształt dwóch, okrągłych spodków.
-Ja zostałam mieszańcem.- Powiedziałam piszczącym głosikiem.
-Dokładnie. Nate rozstał się z nami i wyjechał na drugi koniec świata żeby ktoś się nami przypadkiem nie zainteresował. Przed swoim wyjazdem zmienił mnie w wampirzycę, abym mogła lepiej cię chronić. I tak wiodłyśmy życie na walizkach.
-Czemu mnie zostawiłaś i czemu wymazałaś mi wspomnienia? I jak to możliwe, że się nie starzałam?
-Musiałam cię zostawić ponieważ ktoś, a dokładniej wampirzy łowcy, deptali nam po piętach i nie dała bym rady dłużej cię ukrywać. W końcu by cię porwali i zabili. Zostawiając cię u ludzkiej rodziny, dla twojego dobra wymazałam ci wspomnienia, a w obawie przed tym, że zostaniesz wampirem, moja znajoma czarownica narzuciła na ciebie specjalne zaklęcie, żebyś i po przemianie nic nie pamiętała. Oczywiście wybrana rodzina też straciła swoje dawne życie.
-Jak to?
-Zmusiłam ich do przeprowadzki i tak dalej. Nie starzałaś się, ponieważ masz w sobie krew wilka.
-Powinnam jeszcze coś wiedzieć?
-Pamiętaj, jesteś teraz jedną z najbardziej poszukiwanych osób przez wilkołaki.- Wcisnęłam się jak najbardziej w kanapę, na której siedziałam. Mam ochotę wyparować, zniknąć. Nie wierzyłam w to co usłyszałam, to nie mieści mi się w głowie. Pięć dni temu byłam jeszcze zwykłą dziewczyną ze zwykłymi problemami, a teraz jestem pierwsza na czarnej liście wilkołaków! I w dodatku jestem pieprzonym kundlem!
-Czy jest jakaś szansa na to żebym odzyskała przeszłość?
-Musiała bym odnaleźć Gabrielę, czarownicę która rzuciła na ciebie czar.
-Aha. Dlaczego postąpiłaś tak z Alexandrem i Eileen?
-To również zrobiłam z twojego powodu.
-Nie musiałaś ich zmieniać!
-Miałam nadzieję, że kiedyś będziemy jeszcze razem.
-Teraz oni nie nawiedzą ciebie.
-Wiem.- Wstała z fotela i kierowała się do wyjścia. Odprowadziłam ją do drzwi. W progu szepnęła mi jeszcze- Trzymaj się Alexa, z nim będziesz bezpieczna. On nie pozwoli cię skrzywdzić.
-Idziesz już?
-Pamiętaj, zawsze jestem w pobliżu, ale na tyle daleko żebyś ty została bezpieczna.- Pogłaskała mnie po policzku i zniknęła w blasku zachodzącego słońca. W wampirzym tempie znalazłam się w swoim pokoju. Drzwi przekręciłam na klucz, chcę być sama. Usiadłam na środku łóżka, podciągnęłam nogi pod siebie i brodę oparłam na kolanach. Łzy zaczęły cieknąć mi po policzkach. Nie chcę takiego życia. Chcę mieć normalnych rodziców. Już lepiej było umrzeć. Po co on mnie ratował?! Po co podał mi swoją krew?! No właśnie i jeszcze Alexander. Jego nastrój i podejście do mnie są tak zmienne jak pogoda. Raz czuły i ciepły, innym razem zimny i arogancki. I ten pocałunek. Był inny, nieziemski, cudowny,  przecież ja go nie kocham, nie mogę kochać, choćby z tego względu, że znamy się za krótko. Zresztą ja nadal żywię uczucia do Dylana. Nie zapomnę go nigdy. Czemu uczucia wampira muszą być tak pogmatwane?! Ktoś zaczął szarpać klamkę.
-Al, otwórz.
-Idź sobie!- Klamka wróciła do swojego pierwotnego ułożenia. Nagle poczułam lekki podmuch. Nie musiałam patrzeć w bok, by stwierdzić że to Alex.- Przecież mówiłam żebyś sobie poszedł.
-Poszedłem, z pod twoich drzwi do twojego pokoju. Słyszałem wszystko.
-I nadal chcesz trzymać mnie pod swoim dachem?
-Nie, ale z innego powodu.- Uśmiechnął się do mnie szeroko, a ja spojrzałam na niego spod rzęs. Chciał usiąść obok i przytulić mnie, ale ja odsunęłam się.- Co jest?- Przełknęłam trochę za głośno ślinę.
-Ja nie mogę.
-Dlaczego?
-Bo ja go nadal kocham, a nie wiem co czuję do ciebie, to znaczy… nic nie czuję, chyba… ciężko to wyjaśnić, ponieważ na twój widok, zapach coś się zemną dzieje…- Nie było mi dane dokończyć. Machnął ręką i zaczął mówić chłodnym głosem.
-To zawsze będzie coś ważniejszego.- Próbował nałożyć na siebie swoją maskę, ale w jego oczach malowała się dziwna mieszanina smutku i bólu.
-Przykro mi.-  Wyskoczył przez okno i również zniknął. Słonawa ciecz leciała teraz ze zdwojona siłą. Nie chciałam mu tego mówić, nie chciałam zdradzać mu moich obaw, ale nie potrafiłam go okłamywać. Jest dla mnie zbyt ważny, chociaż nie wiem jeszcze z jakiego powodu.
 
++++++++++++++++++++++++++++++


I oto kolejny rozdział tej historii. Wiem jestem okropna robiąc to Alexandrowi, ale nie chce zwykłego love story. Proszę nie krzyczcie! Chcę żeby ich wspólna droga była trudna, burzliwa. Mogę wam zdradzić mały "spojler" dotyczący Alice, a więc: Alice ostatecznie wybierze Alexsa, ale żeby nie było zbyt miło na jej drodze stanie jeszcze jeden mężczyzna i nie mówię tu o Dylanie czy jej ojcu ;D Dylan będzie dla niej ważny, ale ona sobie zdaje z tego sprawę, że jest nieosiągalny. A jeśli chodzi o "spojler" dotyczący Alexandra, to zrobi on coś co nie spodoba się młodej wampirzycy!. No to na tyle ;) 
Mam nadzieję, że rozdział się podoba i że nie narobiłam dużo błędów, no i mam nadzieję, że spełnił wasze oczekiwania.
Pozdrawiam i zachęcam do komentowani ;* 
Do napisania Justyna.
 

Obserwatorzy