środa, 13 lutego 2013

Rozdział XIII



Rozmyślam jak szybko znaleźć Alexa, wydaje się to proste bo przecież on znalazł mnie za pomocą naszej krwistej więzi, ale ja bardzo tego chciałam. Teraz natomiast nic nie czuję, żadnych możliwości, żadnego połączenia. Próbowałam już się na tym, na nim skupić, lecz to na nic, więc siedzę bezskutecznie w jego pokoju i myślę jak by to mogło być gdyby był obok mnie. Z czarnych odmętów moich myśli wyrwał mnie głos Eileen.
-Alice chodź tu szybko!- W dwie sekundy stałam obok niej. Palcem wskazała ekran telewizora. Zaczęłam słuchać uważnie wiadomości.
Sto kilometrów od miasta Fells-Crand w barze Poker – Island, przy drodze krajowej numer 91 doszło do masowych morderstw. Nad ranem właściciel lokalu znalazł dziesięć martwych osób. Każda z ofiar nie miała w sobie ani kropli krwi, a ich gardła były rozszarpane! Nie ma żadnych świadków, nikt nic nie wie, morderca nie pozostawił po sobie żadnych śladów. Czy policji uda się pojmać straszliwego przestępcę? Dowiecie się oglądając nas codziennie o tej samej porze. A teraz najnowsze wydarzenia sportowe.
Stałam jak słup soli i wpatrywałam się w ekran zszokowanym wzrokiem. To na pewno nie on, nie on, nie on, próbowałam przekonać sama siebie. I to wszystko prze zemnie! Jak mogłam do tego dopuścić.
-Alice słuchasz mnie?
-Co? Możesz powtórzyć?
-Jedź do czarownicy swojego ojca, może uda się go jakoś namierzyć.- Mówiła jednocześnie podając mi kluczyki od swojego auta. Posłałam jej wdzięczne spojrzenie i wybiegłam. Dopiero teraz zauważyłam, że już jest ranek. Boże nie spałam całą noc! Po chwili siedziałam w samochodzie pędząc do rezydencji mojego ojca. Po czasie, który wydawał się wiecznością dojechałam do celu. Ledwo zaparkowałam, a już stałam pod drzwiami i głośno pukałam. Drzwi otworzył Colin.
-Jest Gabriela?!
-Jasne wejdź.
-Gdzie?
-U siebie na poddaszu.- Wpadłam jak tornado do środka i pobiegłam na poddasze. Nie zdążyłam unieść ręki, a drzwi stały prze de mną otworem. Gdy przekroczyłam próg pomieszczenia, bezszelestnie zamknęły się.
-Co cię do mnie sprowadza dziecko?
-Musisz zlokalizować Alexa!
-Tego wampira?
-Tak.
-Przykro mi, ale to nie możliwe.- Powiedziała spokojnie.
-Jak to?!
-Martwej duszy nie da się znaleźć, ponieważ natura nie sięga śmierci.- Opadłam bezsilnie na fotel. Po moim policzku spłynęła jedna, słona łza.- Och, nie smuć się przecież istnieje jeszcze ta wasza pokraczna więź.- Spojrzałam na nią krzywo.
-Próbowałam, ale nie umiem.
-Tu nie trzeba nic umieć, po prostu podążaj nią.
-Nie bardzo rozumiem.
-To znaczy, że możesz iść do niego jak po sznurku, tak jak by zostawiał za sobą okruchy, ale przede wszystkim musisz bardzo tego chcieć.- Zaczęłam się kierować ku wyjściu, gdy zatrzymała mnie jej ręka.- Poczekaj jeszcze chwilę dziecko.- Podeszła do ogromnego regału z książkami, ściągnęła z półki jakieś tomiszcze i podała je mnie wraz z małym kluczykiem na łańcuszku.
-Co to?
-Zadajesz bardzo wiele pytań. Widzisz tą czerwoną wstążkę wystającą z pomiędzy kart?
-Tak.
-Jeśli stanie się coś strasznego, tak strasznego jak śmierć otwórz to.
-A klucz?
-Otwiera ratunek, a teraz idź.- Miałam jeszcze wiele pytań oraz wątpliwości, ale uszanuje jej prośbę. Założyłam łańcuszek na szyję. Wyszłam, to spotkanie nie pomogło, sama już nie wiem co może pomóc. Na końcu schodów dopadł mnie Colin.
-Słyszałem co się stało.
-Podsłuchiwałeś.
-Nie, ja tylko byłem bardzo ciekawy.
-Podsłuchiwałeś.
-Niech ci będzie. Po prostu nie lubię kiedy jesteś smutna.- Podniosłam wzrok i spojrzałam w jego zielonozłote tęczówki, wyrażały troskę, jak zawsze zresztą. Uśmiechnęłam się słabo.- No troszkę lepiej. Otwórz się na to.
-Słucham?
-Na więź, ona drzemie w środku ciebie.- Położył dłoń w miejscu gdzie mam serce.- Jest tam.- Potrząsnęłam głową, a on opuścił swoją rękę.
-Dziękuję.- Wyszeptałam, ucałowałam go w policzek, wybiegłam. Po kilkunastu minutach byłam z powrotem w domu. Szybkim krokiem weszłam do salonu.
-I co?
-Gabriela nie może pomóc, ale wiem jak do niego trafić.- Każdą czynność wykonywałyśmy w przyspieszonym tempie, ja pakuje sobie zapas woreczków z krwią, a Eileen moje ubrania i tak po piętnastu minutach byłam gotowa do drogi. Wrzuciłam torby do bagażnika.
-Co masz zamiar zrobić?
-Na razie wsiądę do samochodu, pojadę w kierunku tamtego baru i po drodze będę otwierać się na więź. Nie krzyw się tak znajdę go!- Pożegnałyśmy się. Wsiadłam do samochodu, odpaliłam silnik i odjechałam.

                Spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Dochodzi dwudziesta druga. Przechadzam się właśnie ulicami jakiegoś miasta starając się nie myśleć, lecz tym razem przychodzi mi to znacznie trudniej. Za każdym razem gdy nie byłem upojony krwią i alkoholem w myślach pojawi mi się obraz dziewczyny o płomiennych włosach. Dlaczego żadna z nich nie mogła być moja?! Myśli oraz wspomnienia zaczęły kłębić mi się pod czaszką, na nieszczęście jakiejś kobiety. Jedno jej wspomnienie równa się jeden martwy człowiek, dopóki nie zapomnę. Dopóki nie stracę siebie, dopóki nie stracę uczuć. Wszedłem do pierwszego lepszego lokalu, jest w nich pełno ludzi. Kobiety, mężczyźni, dzieci. Wpłynąłem na wszystkie umysły w tym barze. Przysiadłem się do czterech kobiet, które śmiały się wniebogłosy.
-Czy takie damy jak panie pozwolą mi dosiąść się do siebie?- Powiedziałem uwodzicielskim głosem. Wszystkie spłonęły rumieńcem.
-Oczywiście.- Usiadłem między nimi. Mocą, która rośnie wraz z ilością wypitej, świeżej krwi nakazałem kelnerowi przynieść kilka butelek najlepszego Burbona.
-Jestem taki głodny. Czy któraś z pań chce być pierwsza?
-Ja!- Pisnęła podniecona blondynka.
-Wedle życzenia.- Wgryzłem się w jej tętnicę szyjną. Nie mam zamiaru być delikatny, rozrywając skórę, mięśnie spijałem słodką i jakże potężną krew. Kobieta próbowała się wyrwać, ale na nic jej ludzkie starania, tylko bardziej mnie tym pobudza. Gdy nie miała już w sobie ani kropelki krwi niechętnie oderwałem się od niej. Strużki krwi wypływały z kącików moich ust, spływając na szyję i koszulę. Oblizałem sobie palce, które również były całe czerwone. W tym samym czasie na stole pojawił się mój ulubiony alkohol. Odkręciłem nakrętkę i pociągnąłem spory łyk. Zacząłem podgryzać każdego, chcę żeby spływała z nich krew, żeby byli w niej cali, żebym czuł ją na około siebie. Wstałem i poszedłem na parkiet. Tańczyłem sam, albo z jakąś pijaną panną, co jakiś czas popijając sobie krew lub Burbon. Prawdziwa wampirza orgia. Krew, krew i alkohol. Odchyliłem głowę do tyłu bujając się w rytm muzyki, serc, szumiącej krwi i podniecenia. 

++++++++++++



 Hejka Kochani ! <3 
Oto i numer trzynaście, macie tu trochę złego Alexandra ;D 
Przepraszam za błędy, duże i małe, ale pisałam go przed chwilą, po prostu usiadłam coś tam napisałam i dodaję, szczerze to ja chyba robię tak za każdym razem ;) No ale mam nadzieję, że się podoba i specjalnie dla was piszę dłuższe rozdziały bo mi tu narzekacie ;P 
Miłego czytania i komentowania ;)
Pozdrawiam i do napisania ;*** <3 
Ps piszącym duuuużo weny i zapału !!!!!!!!
Paaa ! ;*

8 komentarzy:

  1. Jeeej, zły Alexander ♥ on i tak w każdym wcieleniu jest świetny :) wszystko wyobraziłam sobie w tej knajpie i wgl jejj, jaka orgia :D hahaha. Czekam na nn ;) pozdrawiam się gorąco :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Przeszłaś samą siebie. Rozdział jest genialny. Zły Aleksander jest tak samo extra jak dobry. Chociaż ja wolę bad boy-ów ale to tam szczegół. Czekam na nn. Dużo weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super.
    Zły Alex jest zarąbiaszczy ;D
    A czemuż mamy nie narzekać gdy piszesz krótkie rozdziałki?
    Kochana mam tylko jedno malutkie ale. Jeśli zmieniasz perspektywy mogłabyś napisać gdyż na początku przeżywa się mały szok ;D
    Do napisania ;*

    Ps. Wampirza orgia is good ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wszystkim z miłe komentarze :)
      I sorka za tą perspektywę. Po prostu trudno było mi pisać w teraźniejszości :(
      Objecuję, że teraz nie będę mieszać.
      Pozdrawiam ;***

      Usuń
    2. Kochana chodziło mi tylko abyś napisała np. (oczmi Alexandra) i nie smutaj bo mam wyrzuty sumienia. A dobrze że napisałaś jak się zabawiał Alex i proszę jeszcze raz nie smutaj ;*

      Usuń
  5. Przepraszam, że tak późno, ale po mimo wielkich chęci nie miałam czasu zajrzeć :( ale wszyystko nadrobiłam i jest genialnie :D
    zły Aleksander <3 ale mimo wszystko niech Alice odnajdzie go i będzie jakieś laf story :D
    czekam na nexta i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej rozdział jak zawsze świetny !!!! Pozdrawiam twoje http://thevampirediaresdelena.bloog.pl Czekam na nową notkę :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy