Znowu
znajdowałam się w ciemności. Nicość odeszła. Zaczęły dobiegać do mnie, jakby z
oddali, odgłosy rozmowy. Zaczęłam iść w kierunku, z którego dochodziły głosy.
Nagle gwałtownie usiadłam, otworzyłam oczy i zaczerpnęłam tchu. Gdy duszności
mi przeszły, zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu, w którym znajdowałam się.
Był to salon urządzony starymi meblami, wszędzie było można dostrzec książki.
Obok kanapy kucała czarnowłosa dziewczyna, która lekko się do mnie uśmiechała.
Przeniosłam wzrok dalej, na fotelu siedział, również czarnowłosy mężczyzna. Gdy
odzyskałam w pełni świadomość, wszystko zaczęło do mnie docierać. Spojrzałam
przerażonym wzrokiem na dziewczynę.
-Gdzie ja jestem? Przecież ja…- Urwałam bo to słowo nie
chciało przejść mi przez gardło
-Umarłaś? Nie do końca.- Dokończył mężczyzna.
-Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Kim wy jesteście?
-Ciii, spokojnie zaraz ci wszystko wyjaśnimy. Alex idź po
krew.
-Już się robi panienko Eileen.
-Ja nazywam się Eileen Auditore, a tamten to mój brat
Alexander.- Tu zrobiła pałzę, westchnęła i zaczęła mówić dalej.- Jesteśmy
wampirami i proszę nie panikuj. Byłaś na wycieczce ze znajomymi…
-O mój Boże Dylan, ja… czy on..
-Tak, spadłaś. Tamtemu chłopakowi nic nie jest. Na twoje
szczęście byliśmy tam ja i mój brat, gdy cię znaleźliśmy ledwo żyłaś, ale Alex
zdążył podać ci swoją krew i tak oto jesteś nadal pośród żywych. Gdyby to
zależało ode mnie, nigdy bym ci tego nie zrobiła. Wybacz, ale mój głupi brat
się uparł i nawet nie chce powiedzieć dla czego.
-Jestem teraz wampirem?
-Nie do końca, żeby dokończyć przemianę musisz napić się
ludzkiej krwi.
-Na szczęście istnieje coś takiego jak woreczki z krwią.-
Powiedział to brunet jednocześnie rzucając mi jeden z nich. Spojrzałam na worek
z fascynacją. Do moich nozdrzy doleciał słodki zapach krwi. Woła mnie, jest
taki kuszący. Coś ostrego, wystającego z moich ust, łatwo poradziło sobie z
plastikiem. Wpiłam się w woreczek. Sączyłam szkarłatny płyn z rozkoszą. Spływał
do mojego gardła i koił ogromny ból. Po chwili zorientowałam się, że torebka
jest pusta. Syknęłam z niezadowolenia. Chciałam więcej, rozejrzałam się z
chciwością po twarzach pozostałych. Zerwałam się na równe nogi, w niesamowicie
szybkim tempie znalazłam się w piwnicy. Stanęłam naprzeciwko dużej, białej
lodówki. Szarpnęłam wieko i moim oczom ukazały się dziesiątki woreczków z
życiodajnym płynem. Pośpiesznie wzięłam pierwszy z brzegu i wgryzłam się w
niego. Po sekundzie był pusty, już chciałam chwycić kolejny, ale czyjaś silna
ręka powstrzymała mnie. Pod wpływem jej dotyku przeszedł mnie silny dreszcz,
jakby porażenie prądem. Oprzytomniałam. Spojrzałam prosto w oczy Alexa, który
widocznie też był zaskoczony reakcją naszych ciał na dotyk.
-Już starczy.- Powiedział stanowczym głosem, a ja tylko
kiwnęłam głową.
-Możesz już mnie puścić.- Zmieszany puścił mnie. Poczułam
straszną pustkę, gdy to zrobił. Nadal czułam pieczenie w gardle i głód, ale
mogłam już nad tym zapanować. Wróciliśmy do salonu. Chłopak podszedł do barku i
nalał sobie alkoholu. Szybko opróżnił szklankę. Usiadłam na kanapie.
-Przepraszam was, nie wiem co mną kierowało.
-Żądza krwi.- Powiedział sarkastycznie Alexander.
-Nie słuchaj go, jesteś nowym wampirem i przez jakiś czas
nie będziesz nad sobą panować.
-No właśnie żądza krwi.- Powtórzył brunet.
-Długo to potrwa?
-Zależy to tylko i wyłącznie od siły twojego charakteru.-
Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.
-Czyli jak jednak żyje to mogę wrócić do domu, prawda?-
Wampiry wymieniły znaczące spojrzenia.
-Posłuchaj, od czasu kiedy spadłaś minęły trzy dni. Nie
możesz wrócić, jesteś teraz wampirem, nieśmiertelną. Niech myślą, że nie
żyjesz, tak będzie najlepiej dla wszystkich.- Mam już nigdy więcej nie zobaczyć
rodziców, siostry, domu i… Dylana. Nie dam rady, nie dam rady !
-Gdzie ja się podzieję?
-Możesz zostać u nas, jeśli chcesz oczywiście. Nie będziesz
mi przeszkadzała.- Przytaknęłam jej i podeszłam do Alexa. Kątem oka widziałam
jak Eileen przewraca oczami.
-A tobie?
-Co mi?
-Nie będę przeszkadzać?
-Wisi mi to.- Dopił drugą szklankę i wyszedł z salonu.
Spojrzałam pytająco na dziewczynę.
-Nie pytaj, to długa historia. Chodź, pokażę ci twój pokój.-
Po schodach wspięłyśmy się na piętro. Minęłyśmy jeden pokój, który należał do
Eileen. Kolejne pomieszczenie miało uchylone drzwi, zajrzałam przez szparę.
Pokój był również umeblowany starymi meblami. Zaciekawiona jego wyglądem
weszłam do środka. Wszystko było w różnych odcieniach czerni. Przy jednej
ścianie, zaraz obok drzwi stała wysoka komoda, przy ścianie obok stały regały z
książkami i szafa. Na środku stało ogromne łoże. Podeszłam do niego i
przejechała ręką po zimnej, czarnej, jedwabnej pościeli. Jest taka doskonała,
widocznie dotyk też mi się wyostrzył.
-Chcesz wypróbować?- Odwróciłam się do niego przodem. Stał w
samym ręczniku, a jego kruczoczarne włosy były mokre i zmierzwione. Wyglądał
bardzo seksownie. Stop! O czym ja myślę! Uniósł do góry jedną brew i uśmiechnął
się łobuzersko. Przypomniało mi się, że nadal jestem ubrana tak jak na wypadzie
i, że najprawdopodobniej jestem brudna. Speszona odwróciłam się. Po chwili
dotarł do mnie sens jego słów. Jakaś część we mnie krzyczała, że tak z chęcią,
inna kazała mi się wynieść jak najdalej od niego. Postanowiłam posłuchać się tej
drugiej opcji.
-Przykro mi, ale nie skorzystam.- Uśmiech zniknął z jego
twarzy.
-Więc jakim prawem weszłaś do MOJEGO pokoju bez pozwolenia?
-Przepraszam, już się wynoszę.- Miałam zamiar opuścić to
pomieszczenie, ale nagle zostałam przytwierdzona do ściany. Alexander
przekrzywił w bok głowę. Wyglądał teraz uroczo. Przestań tak o nim myśleć
idiotko! Skarciłam się w myślach. Spojrzałam głęboko w jego szare oczy. Coś się
we mnie odblokowało. Wraz z Margaret
jechałam wozem. Na zewnątrz świeciło słońce. Mijałyśmy właśnie jakąś
posiadłość. Odchyliłam firankę i wyjrzałam przez okienko. Mój wzrok padł na
dwie osoby ganiające się i śmiejące. Chłopak odwrócił głowę i nasze oczy
spotkały się. Były takie szare, pochłaniające. Uśmiechnął się. Z wizji
wyrwał mnie głos Alexa.
-Czemu mam wrażenie, że cię znam?- Nie wiedziałam co
odpowiedzieć, chłopk w wizji był taki podobny do niego.
-Może nasze drogi już się kiedyś przypadkiem skrzyżowały.-
Słyszałam swój głos, ale nie to chciałam mu odpowiedzieć. Te słowa nie należały
do mnie. Wyplątałam się z jego uścisku, co sprawiło, że ponownie poczułam
pustkę. Wybiegłam z pokoju jednocześnie wpadając na Eileen.
-Chodź w końcu. Ile można czekać.- Rzuciłam ostatnie
spojrzenie Alexowi i poszłam za jego siostrą. Otworzyła drzwi do przestronnego,
jasnego pokoju z balkonem.- Przyniosę ci jakieś czyste ubrania, a ty w tym
czasie się wykąp. Musimy iść na zakupy!- Klasnęła rozradowana w dłonie i
zniknęła.
+++++++++++++++
Jestem z niego zadowolona, podoba mi się :D
Miłego czytania i komentowania ;)
dopiero nadrabiam zaległości ale już mogę stwierdzić, iż jesteś całkiem nie zła w pisaniu ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie po długiej przerwie
http://klaus-caroline.blogspot.com/
Właśnie wszystko przeczytałam i wiem że już nie mogę doczekać się dalszej części. Co do rozdziału to świetny ale co się stało panu wampirowi? czekam na wyjaśnienie i do napisania
OdpowiedzUsuń