Hejka !
Moja kochana Angel Madame ponoć wyjeżdżasz i chciałaś NN przed piątkiem, no to proszę :D
Osobiście mi się bardzo podoba (sorka za skromność) xD Zobaczymy co wy powiecie...
Wzięło mnie też na gify...
Dziś mam zakończenie roku szkolnego i żegnaj gimnazjum! Juuupi ! A w sobotę wyruszam na obóz konny i nie będzie mnie przez dwa tygodnie. Co ja bez was zrobię ;(
Całusy ;****
~~~~
ALICE
Denerwowałam się spotkaniem z
Alexem. Zraniłam go niewyobrażalnie, zdradziłam. Moje ciało zadrżało.
Stałam przed drzwiami posiadłości
przygryzając wargę, aż poleciała z niej krew. Zlizałam ją językiem. Miała słodkawy
posmak. Do mojego boku dołączyła Eileen z pokrzepiającym uśmiechem na twarzy.
Cała sytuacja wydawała się taka prosta, wejdę, porozmawiamy i wszystko będzie
dobrze. Szkoda, że moje przeczucie szepcze mi co innego. Powoli pchnęłam drzwi
i wkroczyłam do środka. Czułam się coraz mniej pewnie i spokojnie. W moim
gardle stanęła gula, której nie mogłam przełknąć.
-Alex?!-
Zawołała wampirzyca. Zobaczyłam go. Z chodził nieśpiesznie po drewnianych
schodach, po chwili stając przed nami.
-Co?- Eileen
spojrzała na mnie i odsunęła się na bok. Wzrok wampira powędrował na mnie. Jego
przepiękne, turkusowe oczy starały się nie wyrażać żadnych emocji. Jeszcze
niedawno obdarowywały mnie, zarezerwowaną tylko dla mnie, czułością. Teraz nie
widać w nich prawie nic. Zmieniły się w pusty ocean.
-Ja przepraszam…
za wszystko. Nie byłam sobą.- Alex prychnął.
-Kolejna
twoja sztuczka by nas podejść? Sprytnie, ale kochana ja już nie chcę się w to
bawić. Mam dość i naprawdę nie mam ochoty na znajomość z tobą.- Alexander
odwrócił się z zamiarem odejścia. Poczułam jak mokra ciecz spływa z po moich
policzka.
-Alex!-
Zatrzymał się, podbiegłam do niego i chwyciłam za rękę odwracając twarzą do
siebie.- To naprawdę jestem ja! Błagam, musisz mi uwierzyć!
-Może moją
siostrę nabrałaś, ale mnie nie.- Warknął.
-Gdy byłam
martwa ty, Eileen oraz Colin zeszliście do innego wymiaru. W pałacu twojego
niby przyjaciela dostałeś ostrzeżenie ‘’nie można ufać…’’. Wiadomość była ode
mnie, ale nie dałam rady jej dokończyć.
ALEXANDER
Spojrzałem w jej zielone oczy. Nie
były pełne ognistych iskierek, znowu wyrażały szczere emocje. Alice złapała
mnie za dłoń i przytknęła do swojej klatki piersiowej. Jej serce biło tak
szybko, że aż płonęło.
-Czy ono też
kłamie?- Starłem łzy z twarzy dziewczyny. Ona na prawdę wróciła.
-Moja Alice,
moja piękna.- Objąłem ją ramionami wydychając jej delikatny zapach. Pustka,
która we mnie panowała, gdy nie było tej małej osóbki obok, zapełniła się.
Znowu czułem ją całym sobą.- Kocham cię.
-Ja ciebie
też.- Niespodziewanie rozległo się głośne pukanie do drzwi. Eileen podeszła do
nich i otworzyła je. Na widok nieproszonego gościa zagotowało się we mnie.
Odepchnąłem Alice od siebie i rzuciłem się na wilkołaka. Przygwoździłem go do
ściany oplatając swoje ręce wokół jego szyi.
-Podejrzewam,
że wszystkiego się dowiedziałeś.- Wysapał patrząc na Alice. Ścisnąłem go
jeszcze mocniej.
-Tak i teraz
mam zamiar cię zabić.- Uśmiechnąłem się złowieszczo.
-Śmiało.
-Przestańcie!-
Otoczył nas krzyk Alice.- Popełniłam ostatnio parę błędów za które przepraszam
wszystkich, a w szczególności was.- Spojrzała na na mnie i Colina. Puściłem go.
Opadł na podłogę głośno czerpiąc tchu.- To co wydarzyło się w tedy w lesie, nie
powinno mieć miejsca i nigdy nie będzie już miało.
-Cieszę się,
że już jest z tobą wszystko w porządku.- Wilkołak podniósł się z podłogi i
wyszedł.
ALICE
Siedziałam wraz z Alexem na ławce z tyłu rezydencji. Granatowe
niebo iskrzyło się w gwiazdach. Wieczorem wszystko wyglądało zupełnie inaczej.
Cały świat jakby się jarzył. Alex był zamyślony, spoglądał przed siebie nieobecnym
wzrokiem. Przysunęłam się do niego i oparłam głowę o jego ramię. Nigdy do końca
nie potrafiłam go rozszyfrować i to mnie w nim intrygowało. Ze mnie mógł czytać
jak z kart otwartej księgi, zawsze kiedy tylko zechciał.
-O czym
myślisz?- Przez dłuższą chwilę nie odpowiadał. Wyciągną z kieszeni spodni małe,
złote pudełeczko. Otworzył wieko, a moim oczom ukazał się złoty łańcuszek w
kształcie łezki. Był przepiękny. Dotknęłam go opuszkami palców.
-Jest
piękny.- Wyszeptałam zachwycona.
-Należał
kiedyś do mojej matki. Jakiś czas temu natknąłem się na niego i pomyślałem o
tobie.- Wyjął go ze szkatułki.- Mogę?- Pokiwałam twierdząco głową. Odgarnęłam
włosy z karku, poczułam chłodny dotyk łańcuszka, który delikatnie opadł na mój
dekolt.
-Dziękuję.-
Alex pochylił się w moją stronę, patrząc mi w oczy. Nie mogłam się ruszyć.
Cokolwiek mogło przerwać ten trans, wszystko zależało od Alexandra, który
zbliżył się jeszcze bardziej, przechylił głowę i przymknął powieki. Rozchylił
wargi. Zaparło mi dech w piersi. Również zamknęłam oczy. Też przechyliłam
głowę. Też rozchyliłam wargi. I czekałam. Pocałunek, którego tak pragnęłam był
delikatny. Otworzyłam oczy, on również to zrobił. Moją twarz oblał rumieniec.
Alex zagarnął mnie w swoje ramiona. Czułam się bezpiecznie, czułam że jestem w
domu.
-Dlaczego
mnie przemieniłeś? Eileen powiedziała, że nie zrobiła by mi tego.- Alex drgnął
nieznacznie.
-Po prostu
to poczułem, gdy cię dotknąłem. Coś mną kierowało i nie pozwoliło ci umrzeć.-
Mogła bym napawać się tą chwilą w nieskończoność.