poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział XXVI

Więc witacie moi kochani ! 
Coś mi tu narzekaliście, że rozdziały krótkie więc teraz dałam wam nieco dłuższą część. Myślę, że znajdziecie tu to czego chcecie od dawna, no może w bardzo małej dawce, ale jednak ;D 
A i serdecznie zapraszam na krytyczne-oceny.blogspot.com
KOMENTUJCIE ! ;**

~~~~~~~~


Oczami Alexandra

                Stanąłem przed lasem. Nie był on jednak zwykłym lasem, krajobraz wyglądał jak po apokalipsie. Nie było słychać żadnych dźwięków, ziemia była czarna jakby kiedyś pochłonął ją ogień, drzewa również były osmolone bez liści powykrzywiane jakby coś je bolało, a może faktycznie tak było?  Między pniami wiła się szarą wstęgą mgła. Dało się wyczuć, że las zabija się sam od środka. W powietrzu wisiała złowroga aura.
                Chciałem zrobić krok do przodu, ale niewidzialna bariera nie pozwalała mi na to. Próbowałem z innej strony, ale to na nic. Coś bardzo nie chciało żebym tam wszedł.
-Co jest?!- Warknąłem w przestrzeń.
-Nie wchodź tam.- Usłyszałem cichy szept. Rozejrzałem się dookoła, ale nikogo, oprócz mnie, nie było. Ponownie spróbowałem przekroczyć barierę i nic.- Proszę.
-Bo co?! Gargamel mnie porwie?!
-Alex.- Odwróciłem się do głosu, który dobiegał zza moich pleców. Stanąłem jak wryty, mógłbym spodziewać się każdego nawet samego diabła, ale nie jej. Poczułem silne ukłucie w sercu, aż położyłem dłoń na klatce piersiowej. Przede mną objawiła się Alice. Była lekko niewyraźna, wręcz przezroczysta.
-Przecież ty nie żyjesz.- Wyszeptałem lekko niepewnym głosem.
-Nie mogę tu długo zostać. Nie narażaj się dla mnie, nie warto Alex.
-Anielski klimat ci się chyba udzielił. Czy ty się słyszysz?! Jeżeli ty stawiasz tą cholerną niewidzialną ścianę to proszę cię usuń ją.- Podszedłem do niej bliżej, chciałem pogłaskać ją po policzku, ale moja ręka przeszła przez nią jak przez powietrze. Jej oczy zaszkliły się.- Nie płacz.
-To nie idź tam. Wszyscy narażacie dla mnie życie, a tu wcale nie jest tak źle, może trochę nudno, ale wytrzymam.
-Pomyślała byś o innych, o mnie! Ja nie wytrzymam bez ciebie!- Zacząłem krzyczeć na co Alice skuliła się.- Jeśli mnie nie przepuścisz to wbiję kołek w swoją pierś.
-Jesteś niemożliwy!- Wrzasnęła, a po polanie rozległ się donośny, ogłuszający zgrzyt, który powalił mnie na kolana. Potarłem zbolałe uszy i przekroczyłem, w końcu, linię drzew.
                Przemieszczałem się bezszelestnie po pogorzelisku starając się zamknąć swój umysł na moc innego wampira jednocześnie próbując go wyczuć. Owa wampirzyca o której wspominał Cedrik musiała być dość starym wampirem, młodzik nie dałby rady ukryć się na tyle, abym go nie wyczuł. Wyszedłem na płaski nieporośnięty roślinnością teren, który pewnie był kiedyś łąką. Mgła stała się bardziej gęsta i nieprzenikniona skrywając nie tylko nogi, ale całe ciało. Napiąłem mięśnie, wytężyłem zmysły by być gotowym na wszystko.
-Mnie szukasz?- Usłyszałem za sobą śmiejący się damski głos. Podbiegała do mnie, odwróciłem się i nim się zorientowała leżała pode mną na ziemi. Miała jasne blond włosy, błękitne oczy, wąskie usta, które układały się w zadziorny uśmieszek i elfie rysy twarzy. W sekundę zepchnęła mnie z siebie i znalazłem się pod wampirzycą, która wiła się nade mną jak wąż. Ściskała mocno i pewnie moje ramiona. Pochyliła się do mojej twarzy i złożyła krótki, acz zachłanny pocałunek, gdy go zakończyła wstała i wpatrywała się we mnie.- Gdybyś się trochę wysilił nie obraziła bym się.
-Nie doczekanie twoje.
-Ah zajęty…- Zamyśliła się na chwilę.- Szkoda mogło być tak przyjemnie.- Zaakcentowała ostatnie słowo. Zmierzyłem ją wzrokiem na co ona zatrzepotała rzęsami. Przewróciłem oczami i skręciłem jej kark.
-W innych okolicznościach faktycznie mogłoby być miło.- Potarłem ręce i kucnąłem obok niej. Wyciągnąłem małą fiolkę, która wcześniej wręczył mi Pierwszy, rozciąłem paznokciem skórę na szyi wampirzycy i spuściłem z niej trochę krwi. Po chwili szklany pojemnik był do połowy zapełniony krwią. Zadziwiające było to, że była czarna. Nigdy nie widziałem wampira, ani żadnego innego stworzenia, z takim rodzajem krwi. Mniejsza o to czas wracać. Chciałem rzucić ostatnie spojrzenie wampirzycy, ale jej już nie było. Cedrik chyba zapomniał o czymś wspomnieć. Jak najszybciej umiałem zacząłem się stąd wynosić. Niespodziewanie coś przygwoździło mnie z impetem do drzewa, które pod wpływem uderzenia nieprzyjemnie zaskrzypiało. Owym czymś była rozwścieczona, obnażająca kły wampirzyca, która parę chwil temu leżała martwa na ziemi. Chciałem ją odepchnąć od siebie, ale moje próby spełzły na niczym. Była niesamowicie silna, co nie wyjaśnia nagłego, cudownego ozdrowienia. Nawet ja po skręceniu karku nie doszedłbym tak szybko do siebie.
-Chłoptasiu zadarłeś nie z tym wampirem co trzeba.- Wysyczała przez wystające zęby. Zaciągnęła się powietrzem jak narkoman.- Nawet nie wiesz jak długo nie piłam krwi, nie mogę przegapić takiej okazji.- Nachyliła się do mojej szyi i zatopiła swoje ostre niczym żyletki kły w mojej żyle.  Nie była delikatna, ale nie miałem zamiaru okazywać bólu. Przylgnęła do mnie jak pijawka, której podsunięto smakowity kąsek. Nagle coś odrzuciło ją na przeciwległe drzewo i tam przytrzymywało. Wampirzyca miotała się w furii w niewidzialnym uścisku jakiejś siły. Jedyne co mogłem dostrzec przez mgłę to ogromne dwa białe skrzydła.
-Uciekaj! Długo jej nie powstrzymamy.- Już drugi raz tego parszywego dnia ujrzałem Alice. Pokiwałem w odpowiedzi głową i zniknąłem.
                Byłem lekko osłabiony utratą krwi i powrót do Eileen oraz reszty potrwał dłużej. Gdy do nich dotarłem opadłem na ziemię. Miałem ogromną ochotę zanurzyć kły w czymś płynnym i gorącym. Na samą myśl poczułem jak zęby wydłużyły się. Odgarnąłem tą myśl pospiesznie na bok.
-Czy udało ci się zdobyć to o co cię prosiłem?
-Jasne, ale mogłeś wcześniej uprzedzić, że w tym nawiedzonym lesie mieszka wygłodniała i szalona wampirzyca.-  Zjawa wyciągnęła do mnie rękę.- Powiedz mi tylko, dlaczego jej krew jest czarna.- Pomachałem przed jego nosem fiolką. Cedrik westchnął ze znudzeniem.
-Pierwsze wampiry tak mają.
-Że co?! Mogłeś powiedzieć, że wysyłasz mnie na misję niemal samobójczą!
-Nie histeryzuj, przecież żyjesz.
-Ledwo co. Weź tą cholerną krew i daj lekarstwo.
-Wedle życzenia.
 Zjawa rozpłynęła się w powietrzu, a przed nami wyrósł nieduży kamienny budynek z ogromnymi kratowanym drzwiami. Wyciągnąłem klucz, który wręczyła mi Alice i włożyłem go do zamka i przekręciłem. Po chwili kraty szczęknęły i delikatnie się uchyliły. Nie bacząc na nic weszliśmy do środka. Wszędzie był kurz i pajęczyny, dało się też usłyszeć popiskiwanie szczurów do tego panował mrok.
-Ohyda.- Powiedziała Eileen z obrzydzeniem.
-Kobiety. Na szczęście posiadam taki fantastyczny wynalazek jak zapałki. Wyciągnąłem z małego pudełeczka zapałkę i wrzuciłem do płytkiej dziury na podłodze. Wysokie płomienie rozjaśniły salę na około dając sporo światła. Spojrzałem przed siebie, na niewysokim filarze stał mały flakon z płynem w środku. Podszedłem bliżej.
-Czekaj, a co jeśli jest tu jakiś haczyk?
-To mamy problem.- Colin podszedł do filaru przetarł ręką jego krawędzie.
-Tu coś pisze.
-To czytaj filozofie.
-Quia dat vitam, ita est accipiendum vitae salute. Mortem ducere non vult intelligere nisi lectus. Łacina.
-„Bo życie to daje, więc życie musi to wziąć aby życie uratować. Śmierć nie pojmie tego chyba że sama w swe objęcia chce się złożyć”. Tak mi się wydaję, że śmierć to wampiry, a życie to człowiek.
-Wilkołak też się chyba nada?
-Okej, więc aport Colin.- Chłopak sięgną ostrożnie po flakon, na szczęście nic się nie stało. Z ulgą wyszliśmy na zewnątrz.
-Więc wracamy do domu?
-Tak siostrzyczko, wracamy.- Ruszyliśmy w drogę powrotną. Cieszyłem się jak nigdy, w końcu może będzie dobrze, może ja i Alice będziemy razem. Tak bardzo tego chcę, tęsknota za nią sprawia niemal fizyczny ból. Zastanawiałem się tylko czy wszystko będzie jak dawniej, czy Alice będzie wciąż tą samą osobą co kiedyś.



4 komentarze:

  1. Aaaaa !
    Scena w lesie z Alexem i Pierwszą hsiegevkxisgvxjsiehsv <3 tylko tyle mogę napisać. Po prostu mega !! Ahh, spodobała mi się ta wampirzyca , zaintrygowała mnie, a przeciesz pojawiła się tylko na chwilę dosłownie.. Ale nie martw się, to świadczy o twoim talencie przekazywania emocji, uczuć i wgl opisywania sytuacji.
    Pomysł, by Alice mu się ukazała.. ZABÓJCZY ! :)
    Jak powiedziała, żeby nie wchodził do tego lasu to oooo *_* słodko.
    Mam nadzieję, że już w następnym rozdziale będziemy mogli być świadkami tego, że wkońcu dasz jakąś Alexic :D
    ostatnie zdanie ma nas na coś nakierować?
    "czy Alice wciąż będzie tą samą osobą co wcześniej?" ohh jej, ale się nakręciłam!

    Pozdrawiam i bardzo, bardzo mocno ściskam <3 Tysiąc pięćset miliard bilionów całusów :* :)

    PS: na twoim blogu do oceniania, napisałam komentarz pod ostatnią notką; ponieważ jestem na telefonie i tylko pod postami mogę dodawać komentarze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow ! Rozdziałek świetny ! Alice nareszcie Alice zobaczyła się z Aleksem . Czekam szybciutko na nową notkę , mam nadzieje że Alice powróci na stałe . Pozdrawiam twoje http://thevampirediaresdelena.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow ! Nagły powrót Alice nie źle.
    Mam nadzieję że będzie więcej podobnych scen ;)
    Sorry że tak krótko ale nie mam dzisiaj weny do pisania xD
    No nic pozostaje mi tylko czekać na nn ;)
    Pozdrawiam i weny życzę.
    Ps. nn u mnie : http://historiadamaris152.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieco dłuższa część ? Z której strony ? Wciąż nas torturujesz tym, że kończy się to tak szybko i musimy czekać niecierpliwie na kolejny rozdział :C
    Niby takie krótkie, a tyle emocji i akcji. Przede wszystkim ogromny plus za to, że Alice ukazała się Aleksowi.
    Uwielbiam twoje opowiadanie i mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się szybko. Pozdrawiam i życzę nieskończonej weny !

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy