Coś mi tu narzekaliście, że rozdziały krótkie więc teraz dałam wam nieco dłuższą część. Myślę, że znajdziecie tu to czego chcecie od dawna, no może w bardzo małej dawce, ale jednak ;D
A i serdecznie zapraszam na krytyczne-oceny.blogspot.com
KOMENTUJCIE ! ;**
~~~~~~~~
Oczami Alexandra
Stanąłem
przed lasem. Nie był on jednak zwykłym lasem, krajobraz wyglądał jak po
apokalipsie. Nie było słychać żadnych dźwięków, ziemia była czarna jakby kiedyś
pochłonął ją ogień, drzewa również były osmolone bez liści powykrzywiane jakby
coś je bolało, a może faktycznie tak było?
Między pniami wiła się szarą wstęgą mgła. Dało się wyczuć, że las zabija
się sam od środka. W powietrzu wisiała złowroga aura.
Chciałem
zrobić krok do przodu, ale niewidzialna bariera nie pozwalała mi na to.
Próbowałem z innej strony, ale to na nic. Coś bardzo nie chciało żebym tam
wszedł.
-Co jest?!- Warknąłem w przestrzeń.
-Nie wchodź tam.- Usłyszałem cichy szept. Rozejrzałem się
dookoła, ale nikogo, oprócz mnie, nie było. Ponownie spróbowałem przekroczyć
barierę i nic.- Proszę.
-Bo co?! Gargamel mnie porwie?!
-Alex.- Odwróciłem się do głosu, który dobiegał zza moich
pleców. Stanąłem jak wryty, mógłbym spodziewać się każdego nawet samego diabła,
ale nie jej. Poczułem silne ukłucie w sercu, aż położyłem dłoń na klatce
piersiowej. Przede mną objawiła się Alice. Była lekko niewyraźna, wręcz
przezroczysta.
-Przecież ty nie żyjesz.- Wyszeptałem lekko niepewnym
głosem.
-Nie mogę tu długo zostać. Nie narażaj się dla mnie, nie
warto Alex.
-Anielski klimat ci się chyba udzielił. Czy ty się
słyszysz?! Jeżeli ty stawiasz tą cholerną niewidzialną ścianę to proszę cię
usuń ją.- Podszedłem do niej bliżej, chciałem pogłaskać ją po policzku, ale
moja ręka przeszła przez nią jak przez powietrze. Jej oczy zaszkliły się.- Nie
płacz.
-To nie idź tam. Wszyscy narażacie dla mnie życie, a tu
wcale nie jest tak źle, może trochę nudno, ale wytrzymam.
-Pomyślała byś o innych, o mnie! Ja nie wytrzymam bez
ciebie!- Zacząłem krzyczeć na co Alice skuliła się.- Jeśli mnie nie przepuścisz
to wbiję kołek w swoją pierś.
-Jesteś niemożliwy!- Wrzasnęła, a po polanie rozległ się
donośny, ogłuszający zgrzyt, który powalił mnie na kolana. Potarłem zbolałe
uszy i przekroczyłem, w końcu, linię drzew.
Przemieszczałem
się bezszelestnie po pogorzelisku starając się zamknąć swój umysł na moc innego
wampira jednocześnie próbując go wyczuć. Owa wampirzyca o której wspominał
Cedrik musiała być dość starym wampirem, młodzik nie dałby rady ukryć się na
tyle, abym go nie wyczuł. Wyszedłem na płaski nieporośnięty roślinnością teren,
który pewnie był kiedyś łąką. Mgła stała się bardziej gęsta i nieprzenikniona
skrywając nie tylko nogi, ale całe ciało. Napiąłem mięśnie, wytężyłem zmysły by
być gotowym na wszystko.
-Mnie szukasz?- Usłyszałem za sobą śmiejący się damski głos.
Podbiegała do mnie, odwróciłem się i nim się zorientowała leżała pode mną na
ziemi. Miała jasne blond włosy, błękitne oczy, wąskie usta, które układały się
w zadziorny uśmieszek i elfie rysy twarzy. W sekundę zepchnęła mnie z siebie i
znalazłem się pod wampirzycą, która wiła się nade mną jak wąż. Ściskała mocno i
pewnie moje ramiona. Pochyliła się do mojej twarzy i złożyła krótki, acz
zachłanny pocałunek, gdy go zakończyła wstała i wpatrywała się we mnie.- Gdybyś
się trochę wysilił nie obraziła bym się.
-Nie doczekanie twoje.
-Ah zajęty…- Zamyśliła się na chwilę.- Szkoda mogło być tak
przyjemnie.- Zaakcentowała ostatnie słowo. Zmierzyłem ją wzrokiem na co ona
zatrzepotała rzęsami. Przewróciłem oczami i skręciłem jej kark.
-W innych okolicznościach faktycznie mogłoby być miło.-
Potarłem ręce i kucnąłem obok niej. Wyciągnąłem małą fiolkę, która wcześniej
wręczył mi Pierwszy, rozciąłem paznokciem skórę na szyi wampirzycy i spuściłem
z niej trochę krwi. Po chwili szklany pojemnik był do połowy zapełniony krwią.
Zadziwiające było to, że była czarna. Nigdy nie widziałem wampira, ani żadnego
innego stworzenia, z takim rodzajem krwi. Mniejsza o to czas wracać. Chciałem
rzucić ostatnie spojrzenie wampirzycy, ale jej już nie było. Cedrik chyba
zapomniał o czymś wspomnieć. Jak najszybciej umiałem zacząłem się stąd wynosić.
Niespodziewanie coś przygwoździło mnie z impetem do drzewa, które pod wpływem
uderzenia nieprzyjemnie zaskrzypiało. Owym czymś była rozwścieczona, obnażająca
kły wampirzyca, która parę chwil temu leżała martwa na ziemi. Chciałem ją
odepchnąć od siebie, ale moje próby spełzły na niczym. Była niesamowicie silna,
co nie wyjaśnia nagłego, cudownego ozdrowienia. Nawet ja po skręceniu karku nie
doszedłbym tak szybko do siebie.
-Chłoptasiu zadarłeś nie z tym wampirem co trzeba.-
Wysyczała przez wystające zęby. Zaciągnęła się powietrzem jak narkoman.- Nawet
nie wiesz jak długo nie piłam krwi, nie mogę przegapić takiej okazji.-
Nachyliła się do mojej szyi i zatopiła swoje ostre niczym żyletki kły w mojej
żyle. Nie była delikatna, ale nie miałem
zamiaru okazywać bólu. Przylgnęła do mnie jak pijawka, której podsunięto
smakowity kąsek. Nagle coś odrzuciło ją na przeciwległe drzewo i tam
przytrzymywało. Wampirzyca miotała się w furii w niewidzialnym uścisku jakiejś
siły. Jedyne co mogłem dostrzec przez mgłę to ogromne dwa białe skrzydła.
-Uciekaj! Długo jej nie powstrzymamy.- Już drugi raz tego
parszywego dnia ujrzałem Alice. Pokiwałem w odpowiedzi głową i zniknąłem.
Byłem
lekko osłabiony utratą krwi i powrót do Eileen oraz reszty potrwał dłużej. Gdy
do nich dotarłem opadłem na ziemię. Miałem ogromną ochotę zanurzyć kły w czymś
płynnym i gorącym. Na samą myśl poczułem jak zęby wydłużyły się. Odgarnąłem tą
myśl pospiesznie na bok.
-Czy udało ci się zdobyć to o co cię prosiłem?
-Jasne, ale mogłeś wcześniej uprzedzić, że w tym nawiedzonym
lesie mieszka wygłodniała i szalona wampirzyca.- Zjawa wyciągnęła do mnie rękę.- Powiedz mi
tylko, dlaczego jej krew jest czarna.- Pomachałem przed jego nosem fiolką.
Cedrik westchnął ze znudzeniem.
-Pierwsze wampiry tak mają.
-Że co?! Mogłeś powiedzieć, że wysyłasz mnie na misję niemal
samobójczą!
-Nie histeryzuj, przecież żyjesz.
-Ledwo co. Weź tą cholerną krew i daj lekarstwo.
-Wedle życzenia.
Zjawa rozpłynęła się w powietrzu, a przed nami
wyrósł nieduży kamienny budynek z ogromnymi kratowanym drzwiami. Wyciągnąłem
klucz, który wręczyła mi Alice i włożyłem go do zamka i przekręciłem. Po chwili
kraty szczęknęły i delikatnie się uchyliły. Nie bacząc na nic weszliśmy do
środka. Wszędzie był kurz i pajęczyny, dało się też usłyszeć popiskiwanie
szczurów do tego panował mrok.
-Ohyda.- Powiedziała Eileen z obrzydzeniem.
-Kobiety. Na szczęście posiadam taki fantastyczny wynalazek
jak zapałki. Wyciągnąłem z małego pudełeczka zapałkę i wrzuciłem do płytkiej
dziury na podłodze. Wysokie płomienie rozjaśniły salę na około dając sporo
światła. Spojrzałem przed siebie, na niewysokim filarze stał mały flakon z
płynem w środku. Podszedłem bliżej.
-Czekaj, a co jeśli jest tu jakiś haczyk?
-To mamy problem.- Colin podszedł do filaru przetarł ręką
jego krawędzie.
-Tu coś pisze.
-To czytaj filozofie.
-Quia dat vitam, ita est accipiendum vitae salute. Mortem
ducere non vult
intelligere nisi lectus. Łacina.
-„Bo życie to daje, więc życie musi to wziąć
aby życie uratować. Śmierć nie pojmie tego chyba że sama w swe objęcia chce się
złożyć”. Tak mi się wydaję, że śmierć to wampiry, a życie to człowiek.
-Wilkołak też się chyba nada?
-Okej, więc aport Colin.- Chłopak sięgną
ostrożnie po flakon, na szczęście nic się nie stało. Z ulgą wyszliśmy na
zewnątrz.
-Więc wracamy do domu?
-Tak siostrzyczko, wracamy.- Ruszyliśmy w
drogę powrotną. Cieszyłem się jak nigdy, w końcu może będzie dobrze, może ja i
Alice będziemy razem. Tak bardzo tego chcę, tęsknota za nią sprawia niemal
fizyczny ból. Zastanawiałem się tylko czy wszystko będzie jak dawniej, czy
Alice będzie wciąż tą samą osobą co kiedyś.
Aaaaa !
OdpowiedzUsuńScena w lesie z Alexem i Pierwszą hsiegevkxisgvxjsiehsv <3 tylko tyle mogę napisać. Po prostu mega !! Ahh, spodobała mi się ta wampirzyca , zaintrygowała mnie, a przeciesz pojawiła się tylko na chwilę dosłownie.. Ale nie martw się, to świadczy o twoim talencie przekazywania emocji, uczuć i wgl opisywania sytuacji.
Pomysł, by Alice mu się ukazała.. ZABÓJCZY ! :)
Jak powiedziała, żeby nie wchodził do tego lasu to oooo *_* słodko.
Mam nadzieję, że już w następnym rozdziale będziemy mogli być świadkami tego, że wkońcu dasz jakąś Alexic :D
ostatnie zdanie ma nas na coś nakierować?
"czy Alice wciąż będzie tą samą osobą co wcześniej?" ohh jej, ale się nakręciłam!
Pozdrawiam i bardzo, bardzo mocno ściskam <3 Tysiąc pięćset miliard bilionów całusów :* :)
PS: na twoim blogu do oceniania, napisałam komentarz pod ostatnią notką; ponieważ jestem na telefonie i tylko pod postami mogę dodawać komentarze ;)
Wow ! Rozdziałek świetny ! Alice nareszcie Alice zobaczyła się z Aleksem . Czekam szybciutko na nową notkę , mam nadzieje że Alice powróci na stałe . Pozdrawiam twoje http://thevampirediaresdelena.bloog.pl/
OdpowiedzUsuńWow ! Nagły powrót Alice nie źle.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że będzie więcej podobnych scen ;)
Sorry że tak krótko ale nie mam dzisiaj weny do pisania xD
No nic pozostaje mi tylko czekać na nn ;)
Pozdrawiam i weny życzę.
Ps. nn u mnie : http://historiadamaris152.blogspot.com/
Nieco dłuższa część ? Z której strony ? Wciąż nas torturujesz tym, że kończy się to tak szybko i musimy czekać niecierpliwie na kolejny rozdział :C
OdpowiedzUsuńNiby takie krótkie, a tyle emocji i akcji. Przede wszystkim ogromny plus za to, że Alice ukazała się Aleksowi.
Uwielbiam twoje opowiadanie i mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się szybko. Pozdrawiam i życzę nieskończonej weny !