Rozdział spokojniejszy i co nieco się w nim wyjaśni ;)
No więc zapraszam do czytania i komentowania !
Pozdrawiam ;***
Ps serdecznie zapraszam na filmik o Delenie, który sama zrobiłam. Użyłam gifów do zrobienia go, więc nie jest najlepszy, ale w końcu to pierwszy filmik xD KLIK!
Oczami Alice
Otworzyłam
oczy. Promienie słońca niemiłosiernie raziły w oczy. Leżałam na leśnym poszyciu
obok Colina. Delikatnie wysunęłam się z jego objęć, wstałam i pośpiesznie
założyłam na siebie ubranie. Nie ładnie się tak wykradać no, ale chyba trafi do
domu. Spojrzałam na niego ostatni raz i zniknęłam w gęstym lesie. Dosłownie po
kilku minutach stałam przed drzwiami posiadłości Auditorów. Nacisnęłam klamkę i
weszłam do środka. Nikogo nie napotkałam na drodze, więc szybko przemknęłam się
do swojej sypialni. Zatrzasnęłam za sobą drzwi, ściągnęłam ubranie i weszłam
pod prysznic.
Ciepła
woda przynosiła ukojenie ciału i zmywała ślady wczorajszej nocy. Zakręciłam
dopływ wody, wyszłam z kabiny i owinęłam się dużym, bawełniany brązowym
ręcznikiem. Znalazłam się z powrotem w
sypialni, gdzie o szafę opierał się Alexander.
Wampir niemal pożerał mnie wzrokiem obejmując swoim spojrzeniem każdy
milimetr mojego ciała.
-Nie nauczyli cię pukać?
-Co cię napadło w klubie?
-Nic, byłam głodna i niestety nie byłam wstanie się
powstrzymać.
-Czyżby? To dlaczego wybiegłaś z klubu niczym torpeda?
-Nie miałam już ochoty na zabawę.
-Jaasne.- Przeciągnął trochę sylabę. Przewróciłam oczami.
-Nie chcesz mi wierzyć to nie.
-A gdzie byłaś w nocy?
-Nie mam pięciu lat, nie potrzebuję niańki.- Nie zwracając
już na niego uwagi zrzuciłam z siebie ręcznik i zaczęłam zakładać bieliznę oraz
resztę garderoby. – Wyjdziemy gdzieś dzisiaj?
-Żebyś mi znowu zwiała?
-Okej możemy zostać w domu. Też posiadasz niezły zapas
alkoholu.- Puściłam mu oczko.- A na razie muszę wyjść i coś sprawdzić, sama.-
Wyminęłam go nie zważając na jego pytające spojrzenie. Wyszłam z domu kierując
się do parku mając nadzieję spotkać tam wiele osób. Chciałam zobaczyć, czy owe mgiełki
otaczające ludzi to halucynacje po wypiciu zbyt dużej ilości krwi, czy też może
jest to coś związanego z moim zadaniem, które będę musiała wykonać.
Usiadłam
na jednej z ławek stojącej przy fontannie, która niosła odrobinę ochłody w tak
upalne dni jak ten. Wokoło pełno było rodzin z małymi dziećmi, staruszków z pieskami
na spacerze i zakochanych. Przypatrywałam się intensywnie każdej osobie, ale
nic z tego nie wynikło. Cały czas byli normalni. Nabrałam powietrza w płuca i
zamknęłam oczy. Starałam się poczuć otoczenie całą sobą. Słyszałam najdrobniejszy
szmer falującej trawy, szum liści, bijące serca, skrzypienie drzwi sklepów po
drugiej stronie ulicy, a przede wszystkim oczami wyobraźni wyobraziłam sobie
ludzi otoczonych kolorową otoczką. Uchyliłam powieki i udało się! Znowu
widziałam kolorowe mgiełki. Dzieci przeważnie miały kolory od różowego do
błękitnego, dorośli najprzeróżniejsze odcienie, natomiast starsze osoby
wyblakłe pozbawione błysku, często szare i bardzo cienkie ledwo widoczne. Widok
był niesamowity, ale nie rozumiałam tego co widziałam. Czym to mogło być i co
oznaczało? To były dwa główne pytania, które zaprzątały moją głowie. W oddali usłyszałam szmer, coś w rodzaju
szeptu. Nie dosłyszałam dokładnie słów, ale miałam wrażenie, że były kierowane
właśnie w moją stronę. Podniosłam się z ławki i ruszyłam w jego kierunku. Im dalej
szłam w tamtą stronę tym bardziej zaczynałam czuć pulsującą i potężną moc. Owy
głos musiał z pewnością należeć do istoty nadnaturalnej. Po chwili doszłam do ciemnego zaułka. Na jego
końcu widziałam złotawe światło. Podeszłam bliżej. Przede mną stał mężczyzna o dłuższych włosach
z ogromnymi skrzydłami na plecach. Otaczała go błyszcząca, złota mgiełka, która
była większa niż u jakiejkolwiek innej istoty i emanowała niewiarygodną
energią. Postać stała do mnie tyłem.
-Kim jesteś?- Wyszeptałam. Anioł, tak sądzę, obrócił się w
moją stronę. Trzeba przyznać był piękny.
-Alice? Ty mnie widzisz?- Okej to jest dziwne.
-Po pierwsze tak widzę cię, a po drugie dla czego znasz moje
imię, chyba, że to ja nie pamiętam ciebie po tym wszystkim co się działo?
-Jestem twoim Aniołem Stróżem, nazywam się Anariel. Czuwam
nad tobą cały czas. Nie powinnaś mnie widzieć, ale najwidoczniej widzenie
aniołów to część twojej mocy, którą otrzymałaś od Rady.
-Część mocy? Czyli te mgiełki to jest właśnie ta moc?- Anioł
zaśmiał się krótko.
-Tak, ale to nie są żadne mgiełki tylko aury.- Zrobiłam
bezgłośne ‘’wow’’.- Dzięki nim możesz dotrzeć do jakiejś osoby, wiesz czy
kłamie, czy jest chora. Pomocna sprawa, my aniołowie też je widzimy tylko, że
cały czas, a ty możesz je wyłączyć.
-Super.
-Zmieniłaś się. Rada nie wiedziała, że utrata wspomnień może
mieć konsekwencje w takim stopniu. Wróciłaś jako swoje alter ego. Ja zresztą
też nie przypuszczałem, że ktoś tak szlachetny może w ogóle mieć drugą stronę.
-Jak tak bardzo nad tym ubolewacie to mi je zwróćcie.
-Oni postanowili, iż poczekają na bieg wydarzeń. Nie chcą
się wtrącać.
-No więc niech nie narzekają. Czy jeśli ‘’zamknę’’ swoją moc
to ciebie też już nie będę widziała?
-Najprawdopodobniej tak.
-W takim razie cześć.- Na chwilę zamknęłam oczy, gdy ponownie
je otworzyłam wszystko było normalnie. Zero aur, zero aniołów. Uff. Tak, więc sprawa dziwnego widzenia
wyjaśniona, o jeden problem mniej.